aaa4
Dołączył: 09 Lis 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 19:05, 09 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Nic dziwnego, pomyslal Johann. Na trzydziesci kabli pocisk z dziala lecial moze z osiem sekund. Kolumna wody podniesiona jego detonacja dawno juz zdazyla opasc.
-Laduj.
Z dalmierza przyszly nowe nastawy, z niewielka korekta, bo "Wiesbaden" szedl stalym kursem. Dopiero przy drugiej salwie Schenker dostrzegl w okularze miejsca upadku pociskow.
-Krotkie. Z piec kabli - powiedzial sucho.
-Matko Boska, przeciez to nieruchomy cel... - odezwal sie z niedowierzaniem lewy celowniczy, ale umilkl natychmiast, gdy go obsmaat spiorunowal wzrokiem.
Marynarze, gdy zdawalo im sie, ze Johann ich nie slyszy, narzekali miedzy soba dosc swobodnie, najwiecej oczywiscie na wyzsze dowodztwo. Admiral Scheer zaraz po nominacji wymyslil nowa metode na podniesienie sprawnosci eskadr liniowych. Kazal mianowicie sciagnac z pokladow mniejszych okretow najbardziej doswiadczonych artylerzystow i oficerow. Szczegolnie dotknelo to okrety eskadry Bodickera, bo spora czesc sztabu marynarki wojennej uwazala, ze malym krazownikom przeznaczonym do zwiadu jakos specjalnie nie zaszkodzi brak sprawnosci w prowadzeniu ognia. Obsmaat nie byl sprawiedliwy, nowemu dalmierzyscie nalezaly sie raczej gratulacje. W koncu pomylil sie tylko o piec kabli.
Trafili w koncu, przy czwartej salwie, caly czas idac mala predkoscia i prostym kursem. Nastroj w obsadzie zrobil sie minorowy, poczatkowe kpiny i zarty szybko ucichly i wokol Dory roznosil sie jedynie loskot kolejnych wystrzalow i monotonne, przesycone pretensja do calego swiata komendy wypowiadane przez Schenkera. Nie przejawial ani sladu zwyczajowej energii, ale Johann nie umial ocenic, czy otepil go alkohol, czy tez pognebila nieudolnosc dalmierzysty. Oklapl tak bardzo, ze nie trudzil sie nawet spogladaniem przez lunete i korygowaniem nastaw, chociaz na pewno bylby w stanie to robic. Po prostu stal sobie w niedbalej pozycji i niczym automaton z jarmarku wyrzucal z siebie kolejne rozkazy.
Mieli wlasnie oddac dwunasta salwe, gdy cos poszlo nie tak. Johann nie widzial dokladnie, bo nie nawykl jeszcze do prawdziwego strzelania i halas troche go ogluszyl, a w dodatku probowal jednoczesnie ogarnac prace obsady i dojrzec, gdzie spadaja pociski. Pozostale wieze wypalily, ale Dora tym razem milczala. Amunicyjni zakleli, jeden z nich naprawde wymyslnie, prawy celowniczy skulony na zelaznym siedzisku wielkosci malej patelni gwaltownie zamachal rekami.
-Nie idzie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|